4/25/2010

Poniedziałek

Jest ciepło. Świeci słońce.

Nie ma Zuzi, a czas niemiłosiernie się dłuży. Postanawiam się przejść. Szczęśliwie mogę to zrobić kiedy tylko chcę.

Idąc Bez celu, zataczam koło. Po czterdziestu minutach znów siadam za moim biurkiem.

Na zewnątrz nie działo się nic ciekawego. Choć bez wąptpienia w pamięci jeszcze na jakiś czas, pozostanie mi smukła właścicielka bardzo długich nóg, czekająca na autobus linii 116.

Paliła papierosa wystawiając twarz do słońca. W myślach zdarłem z niej obcisłe, króciutkie mini i jednym szarpnięciem rozerwałem rajstopy. Zgiąłem w pół i nie zważając na ból jaki sprawiam, wszedłem prosto w jej drugą dziurkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz